Słabość polskiego złotego z końcówki ubiegłego roku nadal będzie widoczna w styczniu. Za euro przyjdzie nam zapłacić ponad 4,20, a za franka szwajcarskiego oraz dolara około 3,50. W kolejnych miesiącach polska odrobi część ostatnich strat. Według analityków, z którymi rozmawiał Money.pl, do głosu dojdą emocje związane z decyzjami banków centralnych.
Najbardziej zaskakujące na rynku walutowym pod koniec 2014 roku było mocne osłabienie złotego względem najważniejszych europejskich walut. W pierwszych dniach grudnia za jedno euro płaciliśmy około 4,15 zł. Tymczasem zaraz po świętach Bożego Narodzenia kurs wystrzelił do 4,34 zł. Ostatni raz taki poziom złotego w stosunku do waluty euro obserwowany był w połowie 2013 roku.
![http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=EURPLN&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1](http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=EURPLN&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1)
Słabość polskiej waluty w pierwszym miesiącu 2015 roku będzie wynikała z informacji płynących z banków centralnych.
- Osłabienie złotego w końcówce roku będzie wciąż widoczne w styczniu. Moim zdaniem Europejski Bank Centralny już w pierwszym miesiącu nowego roku zdecyduje się na wprowadzenie programu QE. Z kolei polska Rada Polityki Pieniężnej na kolejnym posiedzeniu obetnie procentowe. Nie zdziwił bym się nawet, jeżeli cięcie wyniosłoby aż 50 punktów bazowych. Za taką decyzją RPP przemawiają ostatnie słabsze dane makroekonomiczne z polskiej gospodarki oraz głębsza niż zakładano deflacja zarówno na poziomie cen producentów, jak i cen płaconych przez konsumentów. To nie pozwoli złotemu odrobić strat - mówi w rozmowie z Money.pl Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz Admiral Markets.
Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego, słabo wypadł ostatni odczyt sprzedaży detalicznej. W listopadzie niespodziewanie spadła ona o 0,2 procent rok do roku, tymczasem rynek spodziewał się wzrostu 2,1 procent. Z kolei patrząc na poziom cen w polskiej gospodarce deflacja, czyli spadek cen utrzymuje się już od pięciu miesięcy. Według ekonomistów, z którymi rozmawiał portal Money.pl, na pojawienie się inflacji przyjdzie nam poczekać nawet 12 miesięcy.

Konrad Ryczko, analityk domu maklerskiego BOŚ, zwraca uwagę, że grudniowe osłabienie złotego bazowało na panice dotyczącej rubla oraz ograniczonej płynności. Początek 2015 roku powinien przynieść odreagowanie polskiej waluty.
Marcin Kiepas także uspokaja, twierdząc, że tak mocne osłabienie złotego będzie krótkotrwałe. - W ostatnim czasie tego typu zjawiska równie szybko się kończyły, a po kilku tygodniach polska waluta wracała w okolicę wcześniejszych poziomów - mówi.
Z kolei Konrad Białas, analityk walutowy TMS Brokers, nie widzi większego uzasadnienia przeceny złotego, jaka miała miejsce w okresie okołoświątecznym. - W naszej ocenie osłabienie złotego powinno być wykorzystane przez zagranicznych inwestorów do zajęcia pozycji w polskich aktywach po korzystniejszej cenie. Kiedy poziom obrotów na rynku walutowym wróci do normy złoty może w styczniu wyraźnie odrabiać straty - komentuje dla Money.pl analityk TMS Brokers.
O ile sytuacja się nie zmieni, to osoby wybierające się na zimowy wypoczynek w austriackich, włoskich lub słowackich górach zapłacą nieco więcej. Kupując 1000 euro, wzrost kursu o 10 groszy przekłada się wzrost wydatków o 100 złotych.
W dłuższym terminie złotemu pomoże poprawiająca się sytuacja w polskiej gospodarce. - Zakładam, że w tej chwili jesteśmy blisko końca słabszych danych. Myślę, że będą się one systematycznie poprawiały. Od połowy roku poprawa koniunktury w strefie euro da dodatkowe wsparcie polskiej gospodarce - mówi Kiepas.
Szczególnie dużą przecenę pod koniec ubiegłego roku złoty zaliczył w stosunku do dolara. W grudniu osłabienie wyniosło niespełna 5 procent. Wynika to jednak nie tylko ze słabości polskiej waluty. Ostatnie doniesienia z amerykańskiego banku centralnego umocniły tamtejszą walutę. Jest to związane ze spodziewanymi podwyżkami stóp procentowych w USA. Nastąpi to jednak około połowy 2015 roku.
![http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=USDPLN&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1](http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=USDPLN&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1)
Najbliższe miesiące na notowania dolara w stosunku do złotego będzie miała wpływ sytuacja pary EUR/USD. Ta natomiast będzie podlegała dwóm czynnikom. Kluczowe będą rozpoczęcie skupu aktywów przez EBC oraz zmiany stóp procentowych w USA.
Dużych ruchów amerykańskiej waluty w stosunku do złotego nie należy się spodziewać. Najbardziej śmiały w swoich prognozach dotyczących tego rynku wśród analityków z którymi rozmawiał portal Money.pl, jest Konrad Ryczko. Prognozuje on, że na koniec czerwca za jednego dolara amerykańskiego zapłacimy 3,35 złotych.

- Kluczowym czynnikiem w ocenie perspektyw dla walut rynków wschodzących pozostają działania EBC. Ewentualny skup obligacji rządowych odebrany zostanie za sygnał do zakupu bardziej ryzykownych aktywów - mówi Konrad Ryczko z DM BOŚ.
- W drugim kwartale negatywnie na złotego będzie wpływać presja na osłabienie walut rynków wschodzących w związku z obawami przed startem podwyżek stóp procentowych Fed - komentuje Konrad Białas.
Wzrost ceny franka szwajcarskiego spowodowany jest ogólną słabością polskiej waluty, której powody wyjaśnialiśmy na poprzednich stronach. Łącznie w 2014 roku złoty stracił do franka około 5 procent.
Tendencja zwyżkowa zaczęła się w czerwcu. Wówczas dochodziły do głosu niepokoje związane ze szwajcarskim referendum dotyczącym rezerw złota tego kraju. Odrzucono wszystkie poddane pod głosowanie inicjatywy. W wyniku czego zapadła decyzja, że nie zostaną zwiększone rezerwy złota. Odwrotna decyzja mogłoby spowodować dodatkowe umocnienie franka.
![http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=CHFPLN&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1](http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=CHFPLN&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1)
- Szwajcarska w Polsce będzie taniała w wyniku oczekiwanego spadku notowań franka szwajcarskiego. Wynika to z ostatniej decyzji Narodowego Banku Szwajcarii, która wejdzie w życie 22 stycznia - mówi Marcin Kiepas.
Jak widać zbyt mocny frank nie jest również na rękę Szwajcarom. W połowie grudnia tamtejszy bank centralny niespodziewanie obniżył procentowe do poziomu poniżej zera. Prezes tego banku tłumaczył decyzję koniecznością obrony franka szwajcarskiego przed umocnieniem.

Analitycy prognozują dość szybki powrót do poziomów z przed grudniowej zwyżki. W perspektywie sześciu miesięcy frank powinien kosztować około 3,40 zł.
Cena szwajcarskiej waluty jest szczególnie ważna dla osób spłacających kredyt hipoteczny w tej walucie.

W pierwszej kolejności kluczowe dla głównej pary walutowej (EUR/USD) jest wspomniana decyzja EBC dotycząca programu stymulowania gospodarek strefy euro. Według Marcina Kiepasa Europejski Bank Centralny nie będzie się wstrzymywał z tą decyzją aż do marca. Nie oczekuje on jednak mocnego osłabienia euro w stosunku do dolara.
![http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=EURUSD&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1](http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1420043400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s[0]=EURUSD&colors[0]=%231f5bac&fg=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1)
- W kontekście tej decyzji sporo jest już w cenach, dlatego nie oczekuję dramatycznego spadku notowań głównej pary walutowej. Wystąpi raczej lekkie osuwanie się, które będzie miało miejsce do dwóch tygodni od ogłoszenia decyzji, a minimalny poziom, którego można się spodziewać to 1,20 na początku lutego - mówił Kiepas.
Dodał, że koniec niepokojów związanych z decyzją EBC spowoduje, że europejska zacznie odrabiać straty w stosunku do dolara. To natomiast oznacza wzrost pary EUR/USD, która może powrócić do poziomu 1,24.

Z drugiej jednak strony dolara będzie umacniać wizja wzrostu stóp procentowych w USA. - Rynek zakłada, iż Fed zacznie podnosić stopy w okolicach pierwszej połowy 2015 roku, co będzie utrzymywało mocniejszego dolara na rynku - komentuje Konrad Ryczko z DM BOŚ.
Na ostatniej konferencji po posiedzeniu Fed dowiedzieliśmy się, że koszt kapitału ma pozostać na niezmienionym poziomie dopóki inflacja nie osiągnie poziomu 2 procent. W raporcie czytamy, że amerykański bank centralny może pozwolić sobie na cierpliwość w kwestii terminu rozpoczęcia normalizacji polityki monetarnej. Z tych powodów na podwyżki stóp w USA przyjdzie nam jeszcze poczekać . Rynek ma zatem czas, aby się do tego przygotować.
Wiele wskazuje na to, że w styczniu cena euro zatrzyma się na poziomie 4,2 zł. Dodatkową siłę złotemu dadzą działania Europejskiego Banku Centralnego. Czynnik ten może być neutralizowany mało prawdopodobną obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Słaby złoty to dobra wiadomość dla eksporterów, którzy sprzedając swoje towary za granicą otrzymują więcej. Gorzej natomiast dla importerów, którzy sprowadzają do naszego kraju towary zza granicy i ostatecznie ich wyższą cenę przenoszą na konsumentów danych dóbr.
Dolar nadal pozostanie relatywnie mocny. Duża siła amerykańskiej waluty związana ze zbliżającym się wzrostem stóp procentowych za Oceanem. Wprawdzie jest to jak na razie odległa przyszłość, ale w momencie gdy zmiana kosztu pieniądza w USA nastąpi, da to kolejny impuls do wzrostu cen dolara.
Początek roku nie zapowiada się, abyśmy byli świadkami kolejnego mocnego wybicia franka. Solidnym argumentem za taniejącą szwajcarską walutą są działania tamtejszego banku, któremu zależy, aby frank nie był zbyt mocny. To dobra wiadomość dla polskich kredytobiorców, którzy i tak już ze sporym niepokojem patrzą na notowania franka.
Źródło: Money.pl